Harold Gillam
Harold Gillam - Tragiczny lot
Alaska - Harold Gillam był jednym z najodważniejszych pilotów, który tworzył historię lotnictwa na Alasce. Był pionierem tego co
określa się jako Bush Pilot latając po dzikich i niedostępnych terenach w czasie najbardziej ekstremalnych warunków pogodowych jakie
występują na Ziemi.
W tamtych czasach piloci mówili, że na Alasce są trzy stany pogody: z bezchmurnym niebem i nieograniczoną widocznością - pogoda
PANAM; normalna pogoda i trzecia, najgorsza - pogoda Gillama. Podczas gdy ostrożni piloci woleli pozostać na ziemi niż lecieć,
małomówny samotnik Gillam potrząsał głowa i zwykł mawiać: "Pogoda nigdy nie jest tak zła na jaką wygląda".
Czasami pogoda była rzeczywiście tak zła na jaką wyglądała a jednak Gillam wykonywał przyprawiające o szybsze bicie serca starty czy
niezmiernie ryzykowne nocne lądowania przy bardzo małej widoczności i silnym wietrze. Mówiło się, że ma on koci wzrok i może latać
w zimowej ciemności jak i w pełnym blasku słońca.
Udawało mu się do 5 stycznia 1943 roku. Tego dnia wykonał swój ostatni lot zakończony katastrofą podczas awaryjnego lądowania na
szczycie góry położonej na terenie dzisiejszego Parku Narodowego. Miejsce katastrofy znajduje się w odległości około 15 mil dokładnie
na wschód od Annette Island gdzie Gillam planował uzupełnić paliwo . Było to miejsce absolutnie bezludne. Na dodatek była to jedna z
najbardziej srogich zim z bardzo niskimi temperaturami i obfitymi opadami śniegu, którego pokrywa sięgała do koło 2 metrów.
Najsmutniejsze jest to, że natychmiastowa akcja ratunkowa nie przyniosła żadnego rezultatu. Ekipa ratownicza nie znalazła
najmniejszego śladu samolotu. Jak na ironię samolot rozbił się w odległości 16 minut lotu od Ketchikan, podówczas największego
miasta na Alasce. Gillam nadał dwa komunikaty przez radio do wieży kontrolnej na Annette, "Mamy problem!" i "Jeden silnik nie
działa!". Potem nastąpiła cisza. Przypuszczano, że samolot z pilotem i 5 pasażerami spadł do wody na odcinku szlaku wodnego
nazywanego Inside Passage. Pomimo, ze zakładano, ze samolot może znajdować się na dnie oceanu podjęto natychmiastowe
poszukiwania, które przerwano dopiero po 2 tygodniach. Wtedy ogłoszono żałobę po Haroldzie Gillamie, pilocie, który zawsze miał
szczęście dopóki nie przegrał z okrutnym przeznaczeniem.
Harold Gillam urodził się w 1903 roku w Knakakee w Illinois a wychowywał się w
Chadron w Nebrasce. W wieku 16 lat uciekł z domu i wstąpił do marynarki, w
której służył przez kilka lat pływając na niszczycielu po Pacyfiku. W 1923 opuścił
marynarkę i wylądował w Seattle gdzie podejmował się każdej pracy. Pewnego
dnia zauważył ogłoszenie o naborze chętnych do prac budowlanych na Alasce.
Podjął natychmiastową decyzje i jako 20 letni młodzieniec wyjechał do tej surowej
krainy.
Gillam nie był zbyt wysoki ale dobrze zbudowany. Jak większość mężczyzn tego
pokolenia wychowany przez ciężką pracę fizyczną. Miał czarne włosy i ciemne oczy
pod krzaczastymi, czarnymi brwiami. Chociaż był małomówny i raczej zamknięty w
sobie był postrzegany przez młode panny jako wielce atrakcyjny kawaler. Ponieważ
nie był osobą wylewną nie miał wielu bliskich przyjaciół. Wolał swoje własne
towarzystwo i postępował według zasad, które sam sobie stworzył.
Przez kilka lat pracował przy budowie dróg aż trafił do Fairbanks gdzie prowadzono
prace przy budowie lotniska. Tutaj zetknął się z samolotami i zakochał się w nich
od pierwszego wejrzenia. Kariera bush pilota stanęła przed nim otworem. Tutaj
także spotkał piękną Marvel Crosson, siostrę bush pilota Joe Crossona, która też
pilotowała samoloty. Gilam i Marvel bardzo szybko zaręczyli się. Dla niego był to
jeszcze jeden powód, żeby kontynuować rozpoczęte szkolenie na licencję pilota.
Mówiono o nim, że jest urodzonym pilotem posiadającym wrodzoną orientację w
terenie i sokoli wzrok.
Zimą na przełomie 1929 i 1930 roku cała Ameryka została poruszona zniknięciem
najsłynniejszego bush pilota , Carla Bena Eilsona, który zaginął nad Syberią. Eilson
podjął się misji ratowania pasażerów i ładunku futer przewożonych przez
amerykański statek Nanuk, który został uwięziony w lodach na Morzu Beringa.
Część ładunku i pasażerów udało mu się przewieźć na Alaskę ale gdy ze swoim
mechanikiem Earlem Borlandem polecieli po resztę futer przepadli we mgle i bieli
syberyjskiej zimy.
Wszystkie samoloty i piloci z Alaski zebrali się w małej wiosce o nazwie Teller skąd
startowali i gdzie wracali wymieniając się informacjami po bezowocnych lotach poszukiwawczych. Był wśród nich także młody Harold
Gillam, który pomimo, że nie zdobył jeszcze licencji przyłączył się w pożyczonym samolocie do poszukujących. I to właśnie
niewiarygodnie dobry wzrok Gillama sprawił, że zauważył on coś ciemniejszego na białym śniegu. Okazało się, że było to skrzydło
zakopanego w śniegu samolotu. Po kilku dniach wydobyto ciała
Borlanda i Eilsona. Nazwisko Harolda Gillama pojawiło się we
wszystkich gazetach, na pierwszych stronach, obok nazwiska
najsłynniejszego pilota Alaski i całej Ameryki Carla Bena
Eilsona.
Lecz kiedy Gilliam wrócił w glorii i chwale z zakończonej
sukcesem wyprawy musiał stawić czoła strasznej informacji.
Jego narzeczona, Marvel Cosson, zginęła w katastrofie
lotniczej. Stało się to podczas pokazów w Welton w Arizonie
gdy jej samolot wpadł w korkociąg. Pilotce udało się wyskoczyć
ale jej ciało z nie otwartym spadochronem znaleziono obok
rozbitego wraku.
W roku 1931 Gillam opuścił Fairbanks i przeniósł się do
Cordovy skąd latał na stałej trasie do powstających w okolicach Kennecott kopalni miedzi. Nawet na tej stosunkowo łatwej trasie miał
sześć niewielkich kraks w ciągu pół roku. Jednak tak jak większość bush pilotów z Alaski wykorzystywał każda szansę na latanie a tym
samym zarobek.
Feralnego 5 stycznia 1943 Gillam miał zakontraktowany lot dla potentata budowlanego firmy Morrison-Knudsen . Był to okres bardzo
dynamicznego rozwoju Alaski w czasach II wojny światowej. Swój lot rozpoczynał w Seattle. Miał dostarczyć pasażerów i ładunek do
Anchorage. Leciał dwusilnikową Lockheed Electrą, prawie identyczną z tą, którą leciała Amelia Erhart w swoim ostatnim locie przez
Pacyfik.
Rozgrzewając silniki Gillam zauważył wyciek oleju z jednego z nich. Tak jak to robił wiele razy wcześniej uszczelnił wyciek taśmą i
szelakiem. Jednak tym razem okazało się to niewybaczalnym błędem. Ponieważ ta drobna naprawa zajęła mu trochę czasu to startując
był opóźniony w stosunku do planu. Na pokład weszło pięciu pasażerów.
Raporty pogodowe przewidywały gęstą mgłę, niską temperaturę i zachmurzenie dla południowo-wschodniej części trasy. Gillam leciał
według wskazań instrumentów zachowując absolutną ciszę radiową. Był to czas wojny, zaledwie rok po ataku na Pearl Harbour.
Japońskie okręty podwodne krążyły u wybrzeży Alaski przekazując informacje o celach do zniszczenia przez myśliwce i bombowce.
Gillam planował pierwsze lądowanie i uzupełnienie paliwa w
wojskowej bazie na Annette Island na południe od Ketchikan.
Pierwsze cztery godziny lotu przebiegały bez najmniejszych
zakłóceń. Niewiele było widać i słychać poza miarowym
mruczeniem silników. Pomimo gęstej mgły, doświadczenie i
jego zmysł orientacji podpowiadał mu, że znajduje się nad
południowo-wschodnią Alaską. Ale tutaj popełnił fatalny błąd,
przyjął, że jest bardziej na zachód niż faktycznie był.
Na domiar złego ze względu na zagrożenie ze strony japońskich
samolotów operatorzy urządzeń nawigacyjnych w bazie na
Annette Island co pewien czas wysyłali fałszywe sygnały aby
wprowadzić w błąd japońskich pilotów. Niestety zmyliło to
Gillama, który w poprzednich lotach trafiał zawsze na
prawidłową sygnalizację.
A oto relacja jednego z ocalałych pasażerów, Josepha Tippeta,
z momenty katastrofy: "Nagle samolot w coś uderzył i zanim
się zorientowałem spadliśmy w dół prawie 4000 stóp. Było
ciemno, mgła snuła się po ziemi i tylko momentami mogłem
zauważyć drzewa mknące pod nami. Ciągle lecieliśmy z dużą
prędkością. Samolot gwałtownie zakręcił omijając jakieś
górskie zbocze. Za chwile ujrzałem górę pędzącą na wprost nas
. Na jej szczycie był kawałek płaskiego terenu i Gillam dał pełną
moc aby tam dotrzeć. Niestety nasze prawe skrzydło uderzyło w drzewo. Straciłem przytomność. Gdy wróciła mi świadomość leżałem w
ciemnościach w mżącym deszczu. Zawołałem pozostałych ale nikt nie odpowiadał. Słyszałem jedynie syk rozgrzanego silnika w śniegu."
Po kilku minutach ocknęli się pozostali. Zaczęto oceniać sytuacje. Gillam miał rozbita głowę. Dwie osoby miały rozliczne złamania a
jedyna podróżująca kobieta , która zmarła dwa dni później była w najgorszym stanie. Tippet i jeden z mężczyzn - Cutting - poza
drobnymi złamaniami nie mieli innych urazów i byli w najlepszym stanie.
Gillam natychmiast przystąpił do działania. Z aluminiowych blach poszycia samolotu zrobił szufle, zbudował prymitywny domek ze
śniegu, rozpalił ogień, zgromadził i zabezpieczył żywność znalezioną w samolocie. Zaczęło się oczekiwania na pomoc.
W ciągu dnia słyszeli odgłosy prac budowlanych prowadzonych na Annette Island i ciągle czekali. Jednak wybawienie nie przybywało.
Szóstego dnia Gillam wyruszył na poszukiwanie pomocy. Niestety nigdy nie wrócił. W zakończenie tej historii aż trudno uwierzyć.
Dopiero po upływie miesiąca rozbitkowie zostali odnalezienie przez zupełny przypadek.
Przepływający patrol łodzią ochrony wybrzeża (Coast Guard) zauważył na brzegu ogień rozpalony przez Tibbeta i Cuttinga. W pierwszej
chwili załoga sądziła, że to dwóch brodatych traperów wykonuje dzikie tańce na brzegu po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Na
szczęście zrozumieli ich krzyki, że są pasażerami samolotu, który rozbił się miesiąc wcześniej. Uratowani zostali także dwaj pozostali,
których w krytycznym stanie przewieziono do szpitala.
Zamarźnięte ciało Harolda Gillama, owinięte w spadochron, zostało odnalezione o milę od miejsca gdzie Tippet i Cutting rozpalili swoje
zbawienne ognisko. Faktyczna przyczyna śmierci Gillama nigdy nie została wyjaśniona. Najprawdopodobniej wędrując po pomoc wpadł
do strumienia, zdjął ubranie i rozwiesił je aby wyschło a sam zawinął się w spadochron i usnął. Jednak nigdy nie obudził się z tego snu.
Harold Gillam został pochowany w Fairbanks na Pioneer Clay Street Cementery.
Na zdjęciach:Harold Gillam, przygotowania do feralnego lotu i rozbita Electra
Autor: Stanisław Lisonek
Kopiowanie i publikowanie wyłącznie za zgodą autora.